piątek, 8 grudnia 2017

Wady i zalety mieszkania na wsi

Tak sobie myślę...Dla wielu mieszczuchów zamieszkanie na wsi może budzić mentalny problem... Daleko wszędzie, nie ma autobusów, tramwajów - za to słychać szczekanie psów i często przejmującą ciszę. I ten mrok, ciemność w pochmurne noce, o ile nie ma latarni w okolicy. U mnie nie ma...
Jak to wygląda w realu... Powiedziałabym nieźle !  Jeżeli ma się samochód ( zakładamy, że jest) , dojechać można wszędzie - do pracy, do sklepu, do teatru, kina, na basen etc. Zakupy ... no tak ...galerii handlowej brak - ale dojechać można - byle chęci były ( u mnie nie ma). Super, że jest internet - można kupić w sklepach internetowych wszystko - kurier dowiezie pod bramę...  Jeżeli czegoś mi brakuje, to spacerków wieczorem, ale i na to jest remedium - można wyjść i obejść dom 10 - 20 razy . Odśnieżanie to kolejna zabawa - na szczęście tylko zimą :), w tamtym roku zdarzyło się to raz - w tym też już raz... ale norma roczna może być inna :)... Koszty...dom czy  mieszkanie. Jeżeli ma się chęci do pracy - niewątpliwie dom, ale jeżeli ma się dwie lewe rączki na wieś lepiej się nie pchać... Tutaj po prostu trzeba zrobić.
Mam piec węglowy ... ( można mieć inne i mieć mniej roboty - za to mniej pieniędzy lub niższą temperaturę w domu) , w którym trzeba napalić raz dziennie, dorzucić drewna lub węgla. I robię to bez problemu..
 Mam też piecyk typu koza ( zamiast kominka) używany jako stolik . W roku używany jet parę razy, bo nie mam ochoty mieć kotłowni w salonie. I dlatego nie rozumiem po co wydawać na kominek parę ( lub naście) tysięcy ...,  jak prądu zabraknie, będzie to alternatywa palenia i ciepła w domu (piecyk ma 11 kw czyli służy do ogrzania 110 m/kw) . 
Zalet mnóstwo nawet zimą ..., a latem jedna wielka zaleta...Aczkolwiek pamiętać trzeba, że dom to jak dziecko nie zostawi się go samego, nie zamknie się i nie wyjedzie na wakacje... O niego po prostu  trzeba dbać 💗
A taki to mam widok w domciu ... z laptopem i moim ulubioną reprodukcją Verralla Śniadanie w Prowansji.


czwartek, 7 grudnia 2017

Wietrzny poranek

Dzisiaj zaczęłam się zastanawiać, że powinnam zmienić opisy na blogerze - bo pobyt mój to już codzienność. Przystosowałam się, zmieniłam priorytety, jest tu inaczej. Mam na pewno mniej pieniędzy niż w kiedyś ( dom kosztuje :) ), więcej pracy ( psy, teren przy domu, palenie w piecu)  ale więcej przestrzeni. A dzisiaj - piec dogasa - w domu cieplutko... znów nagrzeję wieczorem.
Popijam kawę, w piekarniku ( druga kuchenka jest już z piekarnikiem gazowym) pieką się drożdżowe bułeczki.., i wspominam letni wyjazd - tym razem Wiedeń....


środa, 6 grudnia 2017

Plany na dzisiejszy dzień...

Parę dni urlopu, żeby się pouczyć..  ... A chwilami uciekam w świat internetu i dzisiejsze motto na dzień ...  z blogu (https://bemorewithless.com)


  • What matters most today?
  • How do I really want to spend my time?
  • What do I need to do to take really good care of myself and the people I love today

przetłumaczone na język polski:

Co jest dziś najważniejsze?
Jak naprawdę chcę spędzać czas?
Co muszę zrobić, aby naprawdę dobrze dbać o siebie i ludzi, których kocham dzisiaj?




niedziela, 1 października 2017

Wakacje 2017 cz 1.

Oj działo się . Na początku lata  postanowiliśmy, że  na przełomie sierpnia i września pojedziemy  do Budapesztu. Ponieważ życie mieszkańca wsi czasem składa się jednak z chwil "miastowych" - podczas miłej pogawędki w knajpce japońskiej - padł pomysł połączenia Budapesztu z Bukaresztem... Po chwili sprawdzania w komórkach - ze smutkiem stwierdziliśmy, że Bukareszt jest trochę daleko, ale za to Wiedeń jest po drodze...
Po krótkim przeliczeniu kasy - wyszło nam, że:
1.Samochodem nie pojedziemy, bo nasze paroletnie (naście) Volvo może gdzieś się zepsuć i będzie kłopot
2.  Samoloty są za drogie, a autobusy i pociągi normalnie kursują
3. Wolimy pobyć parę dni w fajnym hotelu i pozwiedzać.
W ostatniej chwili kupiliśmy walizki i  Witaj Przygodo!

W Warszawie wsiedliśmy do autobusu do Budapesztu. Wzięłam zapas jedzenia (jak się okazało niepotrzebnie), picie i kocyki. Na szczęście po drodze było ciepło i nockę przespaliśmy. Polski Bus był super ! - o cenie nie wspomnę, bo mnie zaskoczył pozytywnie.
Do Budapesztu przyjechaliśmy nad ranem. Dojechaliśmy do hotelu i zostawiliśmy walizki. A potem pojechaliśmy nieco zmęczeni zwiedzać Budapeszt. Na szczęście pogoda dopisała. Dunaj i Parlament prezentowały się godnie.

 A popołudniu zalegaliśmy dzielnie w hotelu :) . A na sam wieczór - basen i sauna- czyli coś co niedźwiadki lubią najbardziej! I tak minął pierwszy dzień naszego wyjazdu...

piątek, 25 sierpnia 2017

Wakacje 2017, a urlop uważam za rozpoczęty.

 Najbardziej ulubione miejsce na świecie - mój domek. Wreszcie mogę posiedzieć na swojej kanapie, sącząc kawę i patrząc ze spokojem czy będzie padać (oj chyba będzie). A oto mój widok z tarasu. Lato jeszcze, ale pole już zaorane.Naprawę  nie pamiętam, kiedy tak odpoczywałam  ....


sobota, 7 stycznia 2017

Zima i zimno na Mazowszu.

Rano obudziliśmy się przed szóstą - na termometrze - 20 stopni. W sypialni 21, a w salonie 22. Grześ dorzucił do pieca. Widać, że zimno, powietrze przejrzyste i jasne niebo. Musieliśmy pojechać do Pułtuska do mechanika. Ubrałam się naprawdę ciepło, w samochodzie było przyjemnie, ale ubrania jednak trochę ważyły. A potem zamarznięty Bug w Wyszkowie, śliskie drogi. U mechanika szybko się uwinęliśmy, potem wstąpiliśmy na cmentarz w Obrytem - odwiedzić grób kuzyna, który wiele lat był proboszczem w tamtejszej parafii. Zapaliliśmy znicze. Przypomniałam sobie jak ksiądz Andrzej uwielbiał oglądać jazdę figurową na łyżwach, jak doceniał sportowców. Jak oglądaliśmy zawody - ksiądz Andrzej, mój tata ( który był od niego parę lat starszy) i ja... Jak zawsze siadał z moją mamą i ciocią przy stole na uroczystościach rodzinnych . Wspominać będę  jego uśmiech i pogodę ducha . A kiedy wróciliśmy do domu, przywitały nas psiaki i weszłam do domu  - od razu poczułam się dobrze. Home sweet home. I jak dobrze usiąść na swojej kanapie, popatrzeć na świece, powiedzieć parę słów do kochanego człowieka  i wreszcie odpoczywać ....
A na dworze minus 15 i temperatura wciąż  maleje....







Zamarznięta rzeka w Wyszkowie


Kościół w Obrytym 

Okolice kościoła w Obrytem 

Droga przy domu 


Moje psiaki na działce

Koza używana jest rzadko, ale ogień ma w sobie coś magicznego.Prawda?

piątek, 6 stycznia 2017

Minus siedemnaście na Mazowszu.

Dzisiaj rano termometr pokazywał - 17 .Siarczyste mrozy, a w domu na Mazowszu 24. Psy wpuściliśmy do kotłowni - wcale nie mają ochoty na wychodzenie. Cały dzień siedzę w domu, Grzesiu poszedł po drewno i węgiel. Ugotowałam kapustę z grzybami. Potem były drożdżowe paszteciki i barszczyk. Popołudniu obejrzymy skoki narciarskie. Prawdziwą choinkę już Grześ rozebrał  (igły leciały nieprawdopodobnie) i ubrałam małą sztuczną choineczkę - szkoda jeszcze pozbywać się atmosfery świąt.W nocy ma być poniżej minus 20. Oby do rana w cieple i miłości :)))

poniedziałek, 28 listopada 2016

Śnieg, mróz i poranna kawa.

Może i nieduży dzisiaj śnieg i mróz, ale utrudniał życie. Rano Grześ odwiózł mnie do pociągu do pracy. Ślisko było bardzo, jechał powoli, nie pospieszałam go. Zdążyłam. W pociągu było w miarę ciepło. Po pracy znowu w pociąg i do domku. W domku cieplutko, nagrzane.... Zresztą przyznam, że obecność Grześka jest wielką wartością dodaną. W domu na wsi potrzebny jest Mężczyzna przez duże M. Pracowity i gospodarny. Ale nie wolno ponoć chwalić Dnia przed zachodem słońca...a chłopa przed....😃 Ale dziś chwalę.Jutro rano znowu mnie obudzi ... ze słowami
-Wstawaj Słonko już 5.
Potem zrobi kawę , wypijemy, chwilkę porozmawiamy, a potem każde z nas idzie do swoich obowiązków... i tak do wieczora!
Dzień jak dzień...

niedziela, 13 listopada 2016

Listopadowy dzień.

Listopad. Od paru dni leży śnieg. Jest ślicznie, mgły ścielą się po polach...A ja ...? No cóż. Atak rwy kulszowej. wyleguje i wygrzewam się  pod kocem  . I tak nachodzą mnie różne przemyślenia. Od początku mieszkania palimy w piecu węglowym. W domku jest ciepło i przyjemnie. W tym roku, gdy Grześ wyjechał zagranice do pracy, dawałam rade. Kiedy Grześ jest ze mną czuję się bezpieczna. Ale co robić jak się rozchorujemy? Co będzie jak będzie miał pracę wyjazdową ?  Zastanawiam się nad założeniem ogrzewania gazowego, choć finansowo nas by to pogrążyło... Ale to tylko taki wpis trochę chorej kobietki....., która czasami wątpi w swoje siły, choć tak naprawdę jest super twardą kobietą !!!! Bo życie na wsi nie jest dla mięczaków.

niedziela, 8 maja 2016

Grill i zumba - kolejność dowolna.

Nigdy nie sadziłam, że w mojej wsi będę miała podobne  zajęcia z fitnesu niż w centrum Warszawy. Tak samo blisko, tak samo profesjonalnie,W życiu bym się nie domyśliła, gdyby nie moja Sąsiadka  , która mi o nich powiedziała. Poza tym  razem na zajęcia  jeździmy. Tak więc Niech żyje Zumba.... na wsi :))) . Naprawdę oglądając  zajęcia zumby na you tubie  - nie mam kompleksów.

Dzisiaj zrobiliśmy sobie imprezę na świeżym powietrzu, była piękna , wspaniała pogoda . Szaszłyki kusiły pieski, które jednak nie miały odwagi podejść do rozgrzanego grila.




Wieczorem  wyszłam na zewnątrz, zmierzchało i stwierdziłam, że muszę napalić w piecu  W domu ciepło, ale miło będzie jak nagrzeje się mieszkanko!
A wieczorem długa rozmowa z Grzesiem.. Może i parę tysięcy kilometrów nas dzieli, ale jesteśmy bardzo blisko siebie...

wtorek, 3 maja 2016

Piękny poranek ...na Mazowszu

Dzisiaj rano obudziłam się lekko w złym nastroju, usiadłam skarżąc się sobie na swój ciężki los... i na bolący kręgosłup od noszenia drewna ( może po prostu za dużo nosiłam na raz).Przejrzałam blogi fotograficzne, poczytałam moje ulubione blogi . Z zachwytem obejrzałam zdjęcia i poczytałam sobie blog . Już to poprawiło mi ciut nastrój. Miałam już narzekać na swój ciężki los... I przeszło. Nagle zobaczyłam , że ktoś dobija się do mnie na skypie, Pomyślałam , że Grześ nie poszedł do pracy w odległej GB, a tu okazało się, że pije kawę przed pracą - a w pokoju socjalnym mają internet!  Minuta rozmowy z nim, uśmiech i ta wiara, że będzie dobrze,  - że między nami nic ten wyjazd nie popsuje, że jest to dla nas szansa, że sobie poradzimy jak jesteśmy razem.... To buduje. W domu na szczęście nie mieszkam sama:), aczkolwiek część obowiązków musiałam wziąć na siebie. Palenie w piecu (ale na szczęście idzie lato), karmienie psów (mają suche :)) . I tak wpis ...Jest ciężko..zamienił się we wpis Piękny poranek...na Mazowszu. 
W dodatku wygrzebałam aparat fotograficzny i udokumentuję zaraz tytuł posta.



Widok z przednich schodów 


















Z tyłu budynku - psiaki.


Wyszłam z domu, posłuchałam świergotu ptaków, ptaki  niesamowicie świergocą.... Nawet zobaczyłam ptaka drapieżnego w akcji - polującego . To jednak jest urok mieszkania na wsi.
Oprócz tego jest już ciepło - w kurtce było mi za ciepło. Wiosna jest piękna:)))

Wady i zalety mieszkania na wsi

Tak sobie myślę...Dla wielu mieszczuchów zamieszkanie na wsi może budzić mentalny problem... Daleko wszędzie, nie ma autobusów, tramwajów - ...