czwartek, 21 lutego 2013

Czekanie....

Znowu czekanie, na uprawomocnienie decyzji. Zresztą co mi tam... I tak zima mocno trzyma, więc nie mam co marudzić- na razie z budową nie ruszę. Pozostaje mi siedzenie w domu, sprawdzanie cen materiałów budowlanych, przeliczanie, przeliczanie, przeliczanie...Realia każdej sytuacji sa różne od marzeń. Tak jest i tak będzie. Życie zaplanowane zupełnie nie jest adekwatne do realnego, ale to źle czy dobrze?  Pytanie z tych , na które nie ma odpowiedzi.
Dzisiaj patrząc na jeden z blogów, zauroczyłam się. Zdjęcie słońca, nieba... Piękne widoki.
Ostatnio chwilami ogarnia mnie nostalgia. Chęć powrotu do minionych ułamków chwil, wspomnienia jakiś okruchów życia.  Śniadania na tarasie z widokiem na Morze Środziemne... Kolacje w ciepłym klimacie...  Ale też chwile obecne, pełne ciepła, mimo że aura dookoła zimowa.   Wierzę, że jeszcze mnie takie chwile czekają.
A tak nawiasm mówiąc muszę znowu zaprzyjaźnic się z aparatem fotograficznym, bo zaczynam tęsknic do zdjęć.

wtorek, 12 lutego 2013

Pozwolenie na budowę ! Jest!

12.02.2013

Bedę się chwalić. W dniu dzisiejszym otrzymałam decyzję o pozwoleniu na budowę. Udało się :), teraz początek, począteczek . Drobnymi kroczkami do celu. Inspektor budowlany wybrany, a po uprawomocnieniu decyzji  i zejściu śniegów zaczynamy budowę !  Nie święci garnki lepią, tyle domów na świecie...i mam nadzieję, że ja także będę miała swój własny domek.

czwartek, 7 lutego 2013

Czekanie na decyzje

Nic zrobić nie mogę. Wczoraj zadzwoniłam do starostwa. Projektu jeszcze nie dotknęli i nie sprawdzli. Niby dopiero tydzień - ale mnie czas goni. Chciałabym bardzo mieć potwierdzoną zgodę na budowę, choćby dlatego , że ruszyć dalej z budową niie ma szans. A ja jednak jestem człowiekiem czynu... i lubię działać. Takie chwile przystopowania  dają mi oddech, ale niecierpliwią. No nic, trzeba uzbroic się w cierpliwość i czekać, czekać, czekać ....

sobota, 2 lutego 2013

Poranek

Lubię rano wstawać. Czwarta, piąta, szósta. Wstaję powoli, robię kawkę, włączam laptopa, albo telewizor. To moje chwile. Przegladam fora, piszę jakies wpisy. Zimą cieszę się z ciepełka spod kołderki, a latem ...hmmm z ćwierkania ptaków z okolicznych drzew. Kiedyś pochwaliłam się wstawaniem porannym moim kolegom na studiach podyplomowych. Wzrok wyrażający przerażenie, ale i pewnego rodzaju mały podziw, był w oczach większości. Często za to przypominam sobie przysłowie "Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje". Może naiwne, a może wcale nie?
Pamiętam, przed egzaminami na studia dziene obudziłam sie o 5 rano i stwierdziłam, że powtórzę materiał, który najmniej znam. I co ?. Za 6 godzin - właśnie jedno pytanie z tego materiału dostałam. Przypadek,  los? A może mała wskazówka, że warto się starać ...Sama nie wiem.
Ranne wstawanie - ma także swoje słabsze strony..wieczorem jestem tak padnięta, że często zasypiam po  9.
Choroba powoli odchodzi, ale nie na tyle, żebym normalnie mogła funkcjonwać i wstać z łózka. Czuję łamanie w kościach, Bałagan w tym moim mini światku (przynajmniej formalny) olbrzymi. Łazienka do sprztania, pokoje do odkurzania...(nie cierpię tej czynności , mogłabym miec gołe podłogi i latać ze ścierą.
Wczoraj dzwoniłam do Starostwa, urzędniczka, jeszcze nie zabrała sie za sprawdzanie projektu, ale ja jej w tym pomogę -  dzwoniąc co parę dni :). Tak sobie często myślę o tym przyszłym domu,  o swoim zyciu.
 Kiedyś jako młoda dziewczyna na studiach pracowałam w szkole podstawowej, oddalonej o 23 km (teraz sprawdziłam w internecie:) od mojego miasta.  Wydawało mi się to niesamowicie daleko. Faktem jest, że najpierw musiałam dojśc do przystanku 10 min, potem 15 min jazdy, potem czekanie i przesiadka na PKS, potem około godziny jazdy pksem, a potem 2 km przejścia polami do szkoły :).. Ale do tej pory mam w pamięci piękne krajobrazy wsi, bociany, zapach pól.
A teraz chcę wybudowac dom około 50 km od mojej pracy i nie wydaje mi się to daleko, a droga w jedna stonę to około 1, 45 min pociągiem i autobusem lub godzina samochodem. Co najzabawniejsze, moja mama powiedziała...a co to tam- niedaleko :). Cóż na działkę w okolicach Warszawy nie mogłabym, jako zwykły zjadacz chleba nawet marzyć. Nawet działki w miejscowości gminnej były ponad dwa razy droższe...czyli kwota dla materiałow do wybudowania jednego piętra:)
Zima jak zima, ale lato . To jeddnak inna rzeczywistość usiąść na trawie lub na tarasie..., podlać drzewka wieczorem, rozpalić ognisko na kiełbaski.  Ach te marzenia... Często z rzeczywistościa nie mają nic wspólnego - ale piękne są :)))...
A  zdjęcie poniżej przypomina mi jeden z piękniejszych poranków, cisza spokój, ostre powietrze tzn,... Poranek w małym miasteczku w Kapadocji...

Wady i zalety mieszkania na wsi

Tak sobie myślę...Dla wielu mieszczuchów zamieszkanie na wsi może budzić mentalny problem... Daleko wszędzie, nie ma autobusów, tramwajów - ...