Lubię rano wstawać. Czwarta, piąta, szósta. Wstaję powoli, robię kawkę, włączam laptopa, albo telewizor. To moje chwile. Przegladam fora, piszę jakies wpisy. Zimą cieszę się z ciepełka spod kołderki, a latem ...hmmm z ćwierkania ptaków z okolicznych drzew. Kiedyś pochwaliłam się wstawaniem porannym moim kolegom na studiach podyplomowych. Wzrok wyrażający przerażenie, ale i pewnego rodzaju mały podziw, był w oczach większości. Często za to przypominam sobie przysłowie "Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje". Może naiwne, a może wcale nie?
Pamiętam, przed egzaminami na studia dziene obudziłam sie o 5 rano i stwierdziłam, że powtórzę materiał, który najmniej znam. I co ?. Za 6 godzin - właśnie jedno pytanie z tego materiału dostałam. Przypadek, los? A może mała wskazówka, że warto się starać ...Sama nie wiem.
Ranne wstawanie - ma także swoje słabsze strony..wieczorem jestem tak padnięta, że często zasypiam po 9.
Choroba powoli odchodzi, ale nie na tyle, żebym normalnie mogła funkcjonwać i wstać z łózka. Czuję łamanie w kościach, Bałagan w tym moim mini światku (przynajmniej formalny) olbrzymi. Łazienka do sprztania, pokoje do odkurzania...(nie cierpię tej czynności , mogłabym miec gołe podłogi i latać ze ścierą.
Wczoraj dzwoniłam do Starostwa, urzędniczka, jeszcze nie zabrała sie za sprawdzanie projektu, ale ja jej w tym pomogę - dzwoniąc co parę dni :). Tak sobie często myślę o tym przyszłym domu, o swoim zyciu.
Kiedyś jako młoda dziewczyna na studiach pracowałam w szkole podstawowej, oddalonej o 23 km (teraz sprawdziłam w internecie:) od mojego miasta. Wydawało mi się to niesamowicie daleko. Faktem jest, że najpierw musiałam dojśc do przystanku 10 min, potem 15 min jazdy, potem czekanie i przesiadka na PKS, potem około godziny jazdy pksem, a potem 2 km przejścia polami do szkoły :).. Ale do tej pory mam w pamięci piękne krajobrazy wsi, bociany, zapach pól.
A teraz chcę wybudowac dom około 50 km od mojej pracy i nie wydaje mi się to daleko, a droga w jedna stonę to około 1, 45 min pociągiem i autobusem lub godzina samochodem. Co najzabawniejsze, moja mama powiedziała...a co to tam- niedaleko :). Cóż na działkę w okolicach Warszawy nie mogłabym, jako zwykły zjadacz chleba nawet marzyć. Nawet działki w miejscowości gminnej były ponad dwa razy droższe...czyli kwota dla materiałow do wybudowania jednego piętra:)
Zima jak zima, ale lato . To jeddnak inna rzeczywistość usiąść na trawie lub na tarasie..., podlać drzewka wieczorem, rozpalić ognisko na kiełbaski. Ach te marzenia... Często z rzeczywistościa nie mają nic wspólnego - ale piękne są :)))...
A zdjęcie poniżej przypomina mi jeden z piękniejszych poranków, cisza spokój, ostre powietrze tzn,... Poranek w małym miasteczku w Kapadocji...
sobota, 2 lutego 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wady i zalety mieszkania na wsi
Tak sobie myślę...Dla wielu mieszczuchów zamieszkanie na wsi może budzić mentalny problem... Daleko wszędzie, nie ma autobusów, tramwajów - ...

-
Dojeżdżamy do Dworca Termini. Szukamy naszej kwaterki.Oj szukamy...Chodzimy z wydrukowanymi mapkami z google maps. I nic znaleźć nie możemy ...
-
Może i nieduży dzisiaj śnieg i mróz, ale utrudniał życie. Rano Grześ odwiózł mnie do pociągu do pracy. Ślisko było bardzo, jechał powoli, ni...
Chciałabym tak wcześnie wstawać, dzień jest wtedy dłuższy i ma więcej światła bo ja przesypiam kilka porannych cudnych godzin by nocą przy świetle sztucznym ..... ech szkoda!
OdpowiedzUsuńA z odległościami jest tak, że z wiekiem maleją, co w dzieciństwie było dalekie i wielkie dziś wręcz przeciwnie.
Zima jest dobra do marzeń o swojej działeczce i pracach na niej i wypoczynku - dobrze że marzysz.
Wczesny, spokojny poranek, przed śniadaniem, na spacerze przed hotelem w Kapadocji - dla mnie to zachwyt i przestrach i wdzięczność