sobota, 9 kwietnia 2016

Sobota na wsi na Mazowszu.

  Plany były inne. Planowałam  zagrabić w ogrodzie (no ogrodu to jeszcze nie ma, może bardziej na działce), pobyć na zewnątrz domu, a tu nic z tych rzeczy.
Jest chłodno, wieje wiatr, w domku cieplutko, jakoś nie bardzo mi się chce zabierać do pracy na zewnątrz. Niedawno zastanawiałam się głośno ( przy Grzesiu) , czy nie założyć małego warzywnika. Grześ popatrzył, pokiwał głową i powiedział dosyć rzeczowo.
- Sorry, ale Ty się po prostu do tego nie nadajesz. A ja nie mam zamiaru mieć przemęczonej kobiety. Wystarczy, że pracujesz i  masz dom na głowie.
I tym sposobem, dzisiaj siedzę i piszę na blogu, a nie zasuwam na działce...  I czekam na Grzesia, zrobiwszy zakupy w niedalekim Wyszkowie.

Odkryłam dzisiaj w domu stary młynek do kawy i na zakupach kupiłam opakowanie ziarnistej kawy. Po zmieleniu zapach nieziemski unosi się na parterze.
















Szkoda, że Grześ w pracy, bo pewnie razem napilibyśmy się kawy. 



1 komentarz:

  1. A wiesz Adelinko, że ja w młodości, po pracy, gdy już ogarnęłam dziecka i dom, z radością odpoczywałam właśnie na działce!

    OdpowiedzUsuń

Wady i zalety mieszkania na wsi

Tak sobie myślę...Dla wielu mieszczuchów zamieszkanie na wsi może budzić mentalny problem... Daleko wszędzie, nie ma autobusów, tramwajów - ...