Dojście do stacji metra zabiera nam 5 minut , a tam STOP.
Metro w kierunku Ottaviano (tj. stacja przy Watykanie nie jeździ). Przed
wejściem karabinierzy nie wpuszczają. Hmmm, metro – skojarzenie jedyne – pewnie
terroryści… Wycofujemy się z metra, przed dworcem Termini są też przystanki
autobusowe – taka normalna pętla autobusowa. Tłumy – jest przed godziną 8.00 ,
Rzymianie muszą dostać się do pracy. Przystanek linii jadącej do Watykuna
okupowany przez setki ludzi. Nie damy rady! Ale patrzę i widzę jakieś wahadłowo
jeżdzące autobusy. Pomyślałam, że to pewnie to linia zastępcza – to i powinna
obok Watykanu jechać . Ponieważ mój włoski jest na wysokim poziomieJ dlatego pytam ludzi …
Ottaviano, ottaviano …patrząc im głęboko w oczy. Si , Si..:) słyszymy
odpowiedz. Podjeżdża autobus i zostajemy do niego wepchnięci (taki tłum)
lądując na miejscach siedzących. Naprawdę !!! Siedzimy w tłoku i jedziemy,
jedziemy, jedziemy J))
Pytamy jakąś pasażerkę, czy jedzie na stację ottaviano i po włosku słyszymy
odpowiedz, że przyjechała do kuzynów do Rzymu. I rozumiemy J Fajny ten włoski !
Po godzinie dojeżdżamy,
zadowoleni nawet z przymusowej zmiany , bo dzięki temu widzimy Rzym !
Wysiadamy na przystanku autobusowym, i od razu podchodzą do
nas osoby proponując bilety do muzeum Watykańskiego po cenie dwukrotnie wyższej
, ale bez kolejki. Cóż , zasobność naszego portfela nie pozwala nam na takie
ekstrawagancje, idziemy do kolejki, która oazuje się malutka ( byliśmy
przygotowani na pięciokrotnie dłuższą!) Do muzeum są dwie kolejki. Jedne z
rezerwacjami ( bilety zakupione przez Internet i grupy turystyczne) i druga
takich jak my turystów, którzy w danym dniu chcą się dostać do muzeum. Po 25
minutach czekania wchodzimy. I tu mogę tylko powiedzieć swoje wrażenia …coś
nieprawdopodobnego. Przepych, bogactwo w rozmiarach niepojętych … Pięknie! W
przerwie zwiedzania siadamy na schodach i nagle widzę naszych znajomych
Anglików z hotelu w Ciampino. Uśmiechają się i pozdrawiają J. Miłe.
Po południu idziemy zwiedzić Watykan - każdy Polak zna z telewizji to miejsce. Robi wrażenie, ale już jesteśmy zmęczeni,. Wchodzimy do Bazyliki . Pięknie miejsce podniosłe i poważne. Pomodliłam się. W Watykanie. Czasem trudno w to uwierzyć.
Wracamy do hotelu metrem. W internecie czytamy, że na którejś stacji metra spadł tynk i rzeczoznawcy przez parę godzin sprawdzali, czy to coś poważnego. Na szczęście nie !!!! Odetchnęliśmy ...lepszy spadający tynk ( w małych ilościach) niż terroryści. Wieczorem z butelką włoskiego wina na stoliku wsłuchujemy się tętniący Rzym. Pięknie i tak inaczej niż w domu:)
Och, pieknie :-)
OdpowiedzUsuńPewnie,ze lepszy spadający tynk, ważne, ze się dostaliście do Watykanu :-)